Monopolis – w duchu Łodzi. Rozmowa z prezesem Virako

Deweloperzy budynków komercyjnych przywiązują coraz większą wagę do otoczenia swoich inwestycji. Nie chodzi tu jedynie o walory estetyczne, co o zrozumienie historii danego miejsca i kontekstu urbanistycznego. Działania mające na celu stworzenie wokół inwestycji nowego atrakcyjnego miejsca otwartego na szerszą społeczność lokalną wpływają również na wizerunek, a co za tym idzie – na sukces i wartość projektu.

Rozmowa z prezesem Virako Sp. z o. o, Krzysztofem Witkowskim - o poszukiwaniu i uczeniu się historii miejsca, szczególnym zrozumieniu potrzeb łodzian, miastotwórczej roli projektu Monopolis i biurach przyszłości

Anna Wasilewska-Dąbek, JLL: Monopolis to największa rewitalizacja z przeznaczeniem na obiekt komercyjny w Łodzi, po Manufakturze (przyp. red. obiekt handlowy) oraz Przędzalni Scheiblera (przyp. red. inwestycja mieszkaniowa). Skala projektu robi wrażenie!

Krzysztof Witkowski, Virako: Niewątpliwie jest to bardzo istotna inwestycja w skali miasta. Od czasu Manufaktury jest to największy projekt związany z rewitalizacją i jedno z pierwszych tego typu podejść do inwestycji. W Monopolis powstanie najwyższej klasy przestrzeń biurowa przy równoczesnym wykorzystaniu części kompleksu do szeregu funkcji miastotwórczych. Te, z założenia mają sprzyjać lepszej jakości pracy z jednej strony oraz lepszemu życiu mieszkańców Łodzi z drugiej. Podchodzimy z należną uwagą i szacunkiem do zabytkowych obiektów jednocześnie planując pojawienie się nowych budynków i funkcji, które wymagają zastosowania nowoczesnych technologii. Skoordynowanie tego i odpowiednie zaplanowanie to wynik setek dyskusji na temat koncepcji i niekończących się spotkań każdego z członków zespołu Virako. Cieszymy się, że nasza ciężka praca została zwieńczona pozwoleniem na budowę. Przewidujemy, że za trzy lata kompleks Monopolis będzie ukończony w 100%.

Mówimy zatem o 2020 roku. Monopol Wódczany w Łodzi został zbudowany w 1902 roku, w latach 70 - tych był najnowocześniejszym w polskiej branży spirytusowej, potem upadł. Teraz przywraca mu Pan splendor otwierając jego mury w zupełnie nowym wydaniu – dla wszystkich mieszkańców Łodzi i turystów.

Krzysztof Witkowski: Prawdą jest, że przez ponad 100 lat ten kompleks nie dość, że był zamknięty, to jeszcze pilnie strzeżony przed łodzianami i resztą świata. Był to swego rodzaju obiekt strategiczny z wysokimi murami i drutem kolczastym. W związku z tym pierwszą rzeczą, jaką zrobilibyśmy po jego zakupie, to otworzyliśmy go na Łódź – po raz pierwszy od 100 lat umożliwiliśmy mieszkańcom miasta korzystanie z przestrzeni w różnych formach, organizując wydarzenia artystyczne i kulturalne: szereg koncertów, wystaw czy plenerowych projekcji kinowych. Tym samym po części rozwialiśmy tajemnicę tego miejsca. Mówię tu po części, gdyż niewiele sami wiedzieliśmy na początku. Aby to zmienić wykonaliśmy wiele działań, które miały na celu odtworzenie historii obiektu.

Jakie to były działania?

Krzysztof Witkowski: Przykładowe działania jakie podjęliśmy to zlecenie w sumie trzech badań naukowych. Jedno z nich, z dr. hab. inż. arch. Bartoszem M. Walczakiem z Politechniki Łódzkiej, związane było z architektoniczno-technologicznym kontekstem całego kompleksu, odtworzeniem jego przeszłości. Warto wspomnieć w tym miejscu, że obiekt powstawał w czasach, kiedy Łódź znajdowała się pod zaborem rosyjskim. Samą decyzję o budowie Monopolu Wódczanego podjął ówczesny car Rosji, a większość dokumentów związanych z jego powstaniem szukaliśmy w Petersburgu, co okazało się dużym wyzwaniem. Odzyskaliśmy informacje dotyczące procesu i technologii produkcji wódki, kompletną architekturę i losy monopolu, który, jak się dowiedzieliśmy, przebranżowił się w okresie międzywojennym na wytwórnię tytoniu, a w okresie drugiej wojny służył za magazyn żywności dla Wehrmachtu, aby w końcu wrócić do produkcji wódki z laboratorium alkoholi smakowych. Brakowało nam jednak w tym opracowaniu esencji. Dlatego powstało drugie badanie - z Instytutem Etnologii i Antropologii Kulturowej i Instytutem Archeologii Uniwersytetu Łódzkiego. Koordynatorami projektu zostali prof. dr hab. Grażyna Ewa Karpińska, dr Aleksandra Krupa-Ławrynowicz i dr Olgierd Ławrynowicz. Wykonali dla nas wspaniałą pracę, na podstawie której powstaje obecnie książka. Badacze dotarli do byłych pracowników Polmosu i zgromadzili różnego rodzaju pamiątki, fotografie, fartuchy, butelki, kieliszki, które były w ich posiadaniu. Ale przede wszystkim przeprowadzili szczegółowe wywiady. Dla określenia skali przedsięwzięcia wspomnę tylko, że powstało blisko 25 godzin nagrań i 577 stron transkrypcji. Została w ten sposób odtworzona historia emocjonalna związana z życiem zakładów i z tym, co się tutaj działo. Ostatnim, trzecim badaniem było opracowanie mające na celu zdiagnozowanie wszystkich działań konserwatorskich i zewidencjonowanie elementów o wartości historycznej, zabytków oraz elementów wtórnych dodanych w kompleksie jakiś czas później.

Wykonali Państwo olbrzymią pracę, aby stworzyć to miejsce od nowa. Tak nie zachowuje się typowy deweloper. Rafał Grzelewski, główny projektant Monopolis, powiedział, że to Pana zaangażowanie przekonało pracownię Grupa5 Architekci we współpracy z łódzką pracownią Jerzego Lutomskiego, do realizacji tak magicznego miejsca w Łodzi.

Krzysztof Witkowski: Virako to nie ja sam, to cały zespół. Monopolis to nasz wspólny projekt. Każdy zostawia w nim cząstkę siebie. Jestem szczęśliwy, że udało nam się w firmie wypracować szczególną kulturę pracy. Faktycznie, można by iść na skróty, patrząc tylko na tabelki excel, ale można starać się realizować swoje cele biznesowe wspierając otoczenie, w którym się funkcjonuje.

Wydają Państwo wspaniałe kalendarze, z których sprzedaży całkowity dochód przeznacza Pan na cele charytatywne. Co roku współtworzą go wybitni artyści nie tylko na skalę kraju, ale i świata, a kalendarz jest wręcz rozchwytywany w grudniu. Co Państwo szykują na 2018 rok?

Krzysztof Witkowski: Zawsze staramy się do ostatniej chwili trzymać w tajemnicy, kto będzie artystą następnej edycji. Prace nad tym obecnie trwają, a informacje na ten temat ujawnimy w listopadzie. Faktycznie staraliśmy się zawsze, żeby to było wyjątkowe wydawnictwo. Wielką wagę przywiązujemy do jakości, ale z drugiej strony do współpracy ze wspaniałymi artystami, począwszy od mojego przyjaciela, niestety już nieżyjącego, Janusza Kaniewskiego, przez Chrisa Niedenthala, Ryszarda Horowitza,, Andrzeja Pągowskiego, czy ostatnio Arkadiusza Branickiego. Każdy z tych kalendarzy był inny, unikatowy. Zdjęcia były robione specjalnie dla nas. Cieszymy się z efektów, bo nie dość, że powstaje fajny projekt, to w wielu przypadkach podczas prac zawiązały się przyjaźnie czy relacje, które teraz dla nas procentują. Ale należy pamiętać, że nadrzędną wartością dodaną projektu jest możliwość wspierania inicjatyw, takich jak na przykład łódzkie świetlice środowiskowe, które opiekują się dziećmi i młodzieżą z rodzin dysfunkcyjnych, zagrożonych wykluczeniem. Tego typu placówki mają do zrealizowania wiele zadań, ale przede wszystkim to praca u podstaw wspólnie z psychologami, socjoterapeutami i trenerami na wielu różnych płaszczyznach.

Jako firma, staramy się także na bieżąco aktywnie uczestniczyć w programach wspierających uzdolnionych młodych łodzian, którzy swoim talentem wyróżniają się na tle innych, jednak z różnych powodów nie mogą sobie pozwolić na właściwą drogę rozwoju - czy to zawodowego, czy związanego ze swoimi pasjami i w tym zakresie staramy się ich wspierać na tyle, na ile możemy. Utworzyliśmy fundację do tych celów. Oczywiście, nie jesteśmy wielką korporacją i nasze możliwości są w jakiś sposób ograniczone…

Są korporacje, które niewiele robią w tym kierunku pomimo możliwości.

Krzysztof Witkowski: Też tak bywa, ale ja znam takie, które robią bardzo dużo. Angażujemy się w rozmaite projekty, bo to w młodych ludziach pokładamy ogromną nadzieję. Jesteśmy dumni chociażby ze współpracy z Zuzanną Pietrzak, najmłodszą finalistką Konkursu Chopinowskiego. Fundacja Virako Szczęśliwe Podwórka ufundowała Zuzi roczne stypendium, które pozwoliło jej m.in. na rozwijanie swojej muzycznej pasji.

W tym roku z kolei rozpoczęliśmy projekt Letniej Sceny Monopolis. Wspólnie z Teatrem Polskim z Warszawy i Teatrem Kamienica Emiliana Kamińskiego w parku Żródliska w Łodzi realizujemy cykl otwartych, plenerowych przedstawień. Mieszkańcy naszego miasta mogli już zobaczyć „Szkołę żon” Molliera czy „Emigrantów” Mrożka. A przed nami kolejne.

Do czego się Państwo nie dotkną obraca się w sukces. Pierwsza inwestycja Virako -  Faktoria została wyróżniona w konkursie Wnętrze Roku 2004 w kategorii realizacji budujących tożsamość Łodzi, druga – Forum 76 dwukrotnie zdobyła tytuł Biurowca Roku 2014 i 2012 w prestiżowym konkursie Eurobuild Awards. Jak Państwo to robią?

Krzysztof Witkowski: Faktoria została wyróżniona za inwestycję budującą tożsamość miasta natomiast Forum 76 za jakość nie w sensie architektonicznym stricte, tylko w sensie komfortu pracy, zarządzania miejscem pracy i stworzenia odpowiednich warunków dla ludzi, którzy w budynku przebywają. Bardzo cenimy sobie funkcję zarządcy budynku, który wybudowaliśmy. Daje nam to dużą wiedzę i doświadczenie. Nie wszystkie rozwiązania, które są na papierze i które nam się wydają bardzo dobre na etapie projektowania i budowy sprawdzają się w rzeczywistości. Zarządzając tymi budynkami, możemy dostrzec ewentualne niedociągnięcia i wyeliminować je w bieżących, a na pewno kolejnych projektach. Tak było w przypadku Faktorii, którą zbudowaliśmy, a później nią zarządzaliśmy przez kilka lat. Na bazie zdobytych doświadczeń zostało zrealizowane Forum 76. To zaowocowało wyróżnieniami, o których Pani powiedziała. Należy dodać, że to są nagrody zdobyte głosami naszych najemców w ogólnopolskich konkursach. Jesteśmy z nich bardzo dumni, bo to znaczy, że świadczymy na ich rzecz usługi naprawdę wysokiej jakości. Jednocześnie obserwujemy bacznie rzeczywistość dookoła, a ta się zmienia. Zmieniają się nawyki, zmieniają się pokolenia i tak jak rozwiązania w czasach, kiedy było budowane np. Forum 76 wystarczały, tak dzisiaj, kiedy na rynek pracy wchodzą pokolenia Y i Z, oczekiwania w stosunku do miejsca pracy są inne. Ewoluują. Odpowiedzią na te potrzeby jest Monopolis.

W jaki sposób Monopolis odpowie na potrzeby nowego pokolenia pracowników?

Krzysztof Witkowski: Z jednej strony Monopolis to miejsce, które otwieramy na mieszkańców, z drugiej strony stwarzamy nowoczesne miejsca pracy odpowiadające oczekiwaniom kolejnych pokoleń pracowników biurowych. Dziś nie wystarczy już biurko, komputer i dostęp do sieci. Wiele firm organizuje miejsca, gdzie do dyspozycji pracowników oddaje strefę chillout czy przestrzenie przeznaczone do szeroko pojętej rozrywki (np. pokoje gier). To ciągle za mało, a my wychodzimy na przeciw wyzwaniu, które przed nami stoi. Zaprojektowaliśmy zieloną przestrzeń poza samym biurem. W parku kieszonkowym będzie można zarówno pracować, jak i po prostu złapać oddech na świeżym powietrzu. Mamy do wyboru także kilka restauracji, które zapewne staną się miejscami spotkań z klientami czy znajomymi, w porze lunchu lub po pracy. Mamy nadzieję, że Monopolis wpisze się w zmieniające się oczekiwania i jesteśmy głęboko przekonani o tym, że spotka się z akceptacją z jednej strony firm, które te powierzchnie wynajmą, i z drugiej strony pracowników, którzy w tych firmach będą pracowali.

Jest takie powiedzenie: „Pierwszy dom dla wroga, drugi dla przyjaciela, trzeci dla siebie”. Już zazdroszczę tym, którzy będą mogli pracować w Monopolis!

Krzysztof Witkowski: Dziękuję. Winny jestem sprostowanie na koniec, że Faktoria nigdy nie była dla wroga (śmiech)!

Wizualizacja Monopolis

Foto: Wizualizacja Monopolis

Udostępnij artykuł

Formularz kontaktowy

Wybierz oddział

Wypełnij formularz

*
*
*
*